Perspektywa śmierci to bardzo silna motywacja. ~ Dan Brown
Był
środek zimy, jednej z najbardziej srogich tego stulecia. Silny wiatr
rozwiewał moje włosy, które wpadały do ust. Nie byłoby tak
zimno, gdyby nie ten okropny wicher. Patrzyłam prosto przed siebie i
przywoływałam wspomnienia.
W
takiej sytuacji powinnam trząść się ze strachu, jednak byłam
spokojna. Skupiłam się na otaczającej mnie ciszy. Wdech, wydech,
będzie dobrze. Musi być dobrze, bo to już jest koniec.
Teraz
mogę się nad sobą użalać, pokazać jaka jestem słaba, bo moje
dni czy od teraz minuty, są policzone, a wszystko przez
popychającego mnie brutalnie do przodu człowieka, który stał się
moim koszmarem.
Przechodziliśmy
przez ciemny lasek, który dobrze znałam. To tutaj razem z tatą w
każdą niedzielę po obiedzie wybieraliśmy się na spacery z psem.
Od trzech miesięcy tu nie przychodziłam, po za tym mój pies
zdechł, więc raczej nie miałam dobrych wspomnień z tym miejscem i
już nigdy więcej nie zamierzałam tu przychodzić, ale teraz nie
miałam wyboru. Chociaż było mi obojętne jak i gdzie zginę. Jakie
to ma znaczenie? Mogę tylko powiedzieć, że jestem wściekła i
myślę, że poszłam na rękę mojemu zabójcy. Plany odnośnie
mojej przyszłości zostały mi wyjawione około sześć minut temu.